niedziela, 29 grudnia 2013

Rozdział 1

Życie nie jest takie proste, kiedy jest się trochę starszym niż 10 lat. Trzeba się starać, zarabiać na siebie, uczyć. Mnie osobiście to bardzo męczy. Zwłaszcza że mama jest sama w Polsce, a ja pracuje w Anglii.. właśnie moja praca !! Ocknęłam się spadając  z łóżka wprost na zimną, twardą podłogę. Zaczęłam latać po całym domu jak poparzona. Zaraz się spóźnię, super! Szef znów będzie  wściekły. Przebrałam się, uczesałam szybko włosy, umalowałam rzęsy i zbiegłam szybko na dół po schodach, prawie z nich nie spadając pod wpływem naprawdę szybkiego tępa. Mam 10 min. Boże! Gdzie jest ten telefon ?! W tej samej chwili wyszłam z kuchni, zmierzając do przedpokoju. Ubrałam się dość nie rozważnie, ponieważ na dworze padał śnieg. O czym się przekonałam wywalając się na zamarzniętej kałuży tuż przed samochodem. Po prostu wspaniale. Lepiej ten dzień nie mógł się zacząć. Siedząc już gotowa w samochodzie, odpaliłam go i ruszyłam najpierw powoli z podjazdu by potem naprać prędkości na jezdni. Po  10- ciu min dotarłam  do miejsca  pracy. Od razu zaczęły mnie brać nerwy. Miałam dzisiaj pracować z naprawdę poważnym klientem. Już wiele razy to robiłam, ale za każdym razem się denerwuje żebym dobrze wypadła. Bycie fotografem gwiazd nie jest proste, musisz być pomysłowa i miła. Często się zaprzyjaźniałam z modelami i modelkami, więc nie było wielkiego problemu.
-Veronika ! – z moich rozmyśleń wyrwał mnie szef.- chodź czekamy na ciebie. Podeszłam do wieszaka, rozebrałam ciepłą kurtkę i czerwone kozaki. Zaczęłam zmierzać  do stanowiska mojej pracy, gdy z garderoby wyszedł przebrany i gotowy chłopak.




Spojrzałam na niego, doskonale wiedziałam kto to. Sławny Harry Styles. Książę sceny. Wywróciłam oczami, nie przepadałam za nim. Z tego co czytałam z gazet to zwykły chamski pozer. Zachowuje się jak rozpieszczony dzieciak, ma gdzieś swój zespół, przyjaciół. Poświęca cały swój czas swojej dziewczynie, modelce Rosie. Jej też nie lubię.  Ale praca to praca, trudno, westchnęłam i stanęłam z niemrawą miną przed obiektywem. Cyknęłam parę niezłych zdjęć nawet się nie uśmiechając. Muszę przyznać że był całkiem niezły i nie pozował pierwszy raz.
-coś ci się stało ? – popatrzył na mnie sięgając po wodę i wyczekując odpowiedzi.
-nie – odparłam dość oschle .
-to czemu się nie odzywasz ? podobno jesteś miła dla klientów - Zerknął  w ziemię.
-mam zły dzień , nie ważne – przeglądałam świeżo zrobione zdjęcia, przerzucone na laptopa, gdy nagle poczułam że ktoś podchodzi do mnie od tytuły. Był bardzo blisko, za blisko.
-mogę zerknąć ? – spytał opierając się stół i odcinając mi wyjście z tej sytuacji. Szybko odsunęłam go od siebie wstając lekko wkurzona. – Możesz przestać ?! – burknęłam. – A co ja robie ? – zapytał rozbawiony moim zachowaniem. – przestań mnie podrywać… wiem że jesteś księciem wysokiego i myślisz ze dużo ci wolno, ale ja ci się nie dam głupio omamić. – powiedziałam zdenerwowana. Machając rękoma w powietrzu. Na co Harry się zaśmiał, co mnie oburzyło. Postanowiłam nie ciągnąć tego i po prostu wyjść. – Ej zaczekaj – słyszałam krzyki za sobą, na które nie zwracałam najmniejszej uwagi. Zabrałam swój płaszcz założyłam buty i wyszłam. Pokierowałam się na parking do mojego samochodu, podeszłam do niego, rzuciłam płaszcz na tylne siedzenie, położyłam torbę na miejscu pasażera i grzebałam w niej w poszukiwaniu komórki. W końcu kluczyk zatopił się w statyjce by odpalić. Nic … próbuje znów…. Nadal nic. – Fuck ! – przeklęłam pod nosem.
- Wszystko okej ?  - usłyszałam ten sam rozbawiony głos chłopaka co przed dziesięcioma minutami.
- Nie, nie okej, samochód nie chce mi odpalić – spojrzałam na niego a potem na kluczyk.
- Może się przejdziemy ? Daleko mieszkasz ? Odprowadzę cię – rzekł uśmiechnięty Loczek. – nie dzięki – uśmiechnęłam się sztucznie wysiadając i zabierając swoje rzeczy z samochodu. – zadzwonię po taxi – wybrałam numer w telefonie. – no weź, nie marnuj kasy, przejdźmy się, proszę – wydarł mi telefon i zrobił słit oczka. – no dobra, ale bez żadnych sztuczek, jasne ? – zapytałam  z powarznom minom, na którą Styles wybuchł śmiechem. Popatrzyłam na niego jak na głupka, odwróciłam się i szłam przed siebie w stronę mojego domu. – Ej czekaj, Veronika – pobiegł do mnie uśmiechnięty.
Szliśmy tak w ciszy przez las. Dziwnie się wtedy czułam tak … inaczej, nie niezwykle, skądże znowu. Bardziej tak… niezręcznie …. – Vera? Słuchasz mnie ? – ocknął mnie głos Harrego. – tak, tak słucham ..- odparłam zdezorientowana – mówiłeś o życiu w zespole. – dobra, jednak mnie słuchałaś – uśmiechnął się, na co ja zaskoczona tym że zgadłam zakryłam zdziwienie uśmiechem.
- to tutaj - stanęłam przed moim skromnym, lecz dużym domem – ładny – odparł Loczek patrząc mi prosto w oczy. Weszłam powoli po schodkach i zaczęłam szukać klucza od domu – kiedy usłyszałam jego głos. – spotkamy się jeszcze kiedyś ? – spojrzał na mnie, ale gdy się odwróciłam wlepił wzrok w ziemie. – Może .. – uśmiechnęłam się lekko, a ten odpowiedział podobnie uśmiechem. Patrzyłam jeszcze chwilę jak odchodzi, aż w końcu weszłam do domu. Jednak nie jest taki jaki się wydaje, był miły, nie spodziewałam się tego. Powędrowałam na górę, weszłam do łazienki, napuściłam wody do wanny, by  się w niej zanurzyć i odprężyć.











Było późno więc po prostu poszłam spać.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Bardzo was serdecznie witam w moim nowym blogu J
Oto pierwszy rozdział. Harry i Veronika się poznają.  Ona za nim nie przepada. Co będzie dalej ?
Kochani bardzo was proszę o komentowanie, to bardzo motywuje, a jeśli na liczniku jest dużo wyświetleń wiem że mam dla kogo pisać  J Jeśli się podobało, udostępniajcie i rozgłaszajcie znajomym, bardzo dziękuje :*


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz